zaraz na lepszy świat wyprawiając. Egipt króluje nad całym placem wystawy wielkością i elegancyą swego budynku. Khediwe pobił wszystkich swych współzawodników, nikt z nim porównania nie wytrzyma; ale i tu, chociaż już mularze skończyli, jeszcze wewnątrz nie wszystko gotowe. Pawilon hiszpański ledwie do połowy postąpił. Altana, mająca mieścić w sobie skarbiec sułtański, stoi wprawdzie, ale Turcy nie mogą sobie dobrać stosownego na nią koloru, bo już trzecim kolorem ją powłóczą. Pawilon dziecinny skończony, ale uczeni, którzy podjęli się go przybrać, sami nie wiedząc, czem go mają zapełnić, ociągają otwarcie. Szkoła austryacka, dom kasy oszczędności i ze dwadzieścia innych, znanego lub nieznanego przeznaczenia, stoją jeszcze niegotowe. Bieganie więc i szukanie, aby coś skończonego opisać, przy tegorocznej, tak niestałej pogodzie, jednego dnia brodząc w mokrym szabrze po kostki, drugiego topniejąc od gorąca na pozbawionym swych cienistych drzew placu, jest nader utrudzającem zajęciem. Wszechwładny pan wystawy, baron Schwarz-Seenborn, nie zważając na przedstawienia, a nawet prośby, kazał setki drzew wyciąć, aby tylko wystawa mogła na jaknajwiększej przestrzeni się rozsiąść. Dopiął też swego celu, bo miejsce, jakie zajmuje, jest siedm razy większe, niż paryski Champ de Mars, na którym była wystawa 1867 r. Zdaje mi się, że mo-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/233
Ta strona została uwierzytelniona.