żna było efekt mieć ten sam, zostawiając dużo wolnego miejsca koło pałacu Przemysłowego, którego w samej rzeczy potrzebuje, aby mógł się dobrze wydać; inne zaś budynki bliżej siebie skupić i tym sposobem ułatwić ich zwiedzanie i tak już zamęczonym wielkością głównego gmachu podróżnym. Zachowałoby się Wiedniowi połowę wyciętych drzew, których brak dobrze się po skończonej wystawie da uczuć, a których sława „największej wystawy“, nie zastąpi. Żadne miasto nie mogło się pochwalić takim ogrodem, czyli lasem, jak był Prater; był on na wiosnę rodzajem „Corso“ dla klas zamożniejszych, dla mniej zamożnych ucieczką i schronieniem wśród letnich upałów, gdzie w cieniu kilkowiekowych drzew całe rodziny dnie świąteczne przepędzały. Było się w lesie, a przecież w mieście; dziś jest Prater zregulowany, ozdobiony, śliczny; ale gdy na rok przyszły z owych ozdób pozostanie tylko kilka kawiarni i rotunda, wtedy niejeden z tutejszych mieszkańców złorzeczyć będzie tym, którzy go takiej przyjemności pozbawili, bez koniecznej potrzeby.
Jedną z ozdób wystawy jest turecka studnia Zofii czyli Achineta, stoi ona w najładniejszem miejscu, między pałacem Przemysłowym i Kunst Halle czyli wystawą sztuk pięknych. Na małem podwyższeniu, po obu jej stronach śliczne trawniki z wodotryskami, z widokiem w lewo
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/234
Ta strona została uwierzytelniona.