warunków życia; niejeden radby się wyrwać na szersze przestrzenie i znaleźć takie jak Daniel lekarstwo.
Lekarstwo dobre, ani słowa. Trudno się z panem Tretiakiem nie zgodzić.
Obok Daniela i zdobnych zdrowym rumieńcem ludzi wiejskich, autor wprowadza jeszcze, jakby dla antytezy, blade sylwetki postaci miejskich. Rysunek tych ostatnich jest delikatny, pewny, subtelny, a co godne uwagi, lepszy nawet niż wieśniaków, którzy wogóle wyglądają zbyt sielsko i idealnie. Podług nas postacią najniedoskonalszą ze wszystkich jest Daniel. Zwłaszcza w początku swych pamiętników pozuje on tak widocznie, używa porównań tak niesmacznych (np. owo porównanie filantropii do prosięcia z chrzanem), a nakoniec spogląda na ludzi tak z góry, że mimowoli chce nam się powiedzieć: „Próżniaku! weź się do jakiej roboty i nie udawaj tego, czego nie czujesz“. Autor może wprawdzie na swą obronę powiedzieć, że Daniel powinien być sztucznym, my jednakże nie przyjmujemy tego tłómaczenia. Niech sobie będzie, jaki chce, ale niech nie udaje suchot duszy; niech je czuje istotnie, bo inaczej dalszy ciąg powieści nie będzie miał racyi bytu.
Nakoniec, zarzucimy jeszcze autorowi, że natura, której tak ważną rolę wyznaczył w swem opowiadaniu, występuje w niem nie dość
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/252
Ta strona została uwierzytelniona.