szkalować się nawzajem, posądzać się o zdradę kraju, lub krzyczeć w niebogłosy. Wobec takiego stanu rzeczy, łatwo zrozumieć, że opinia publiczna jest dzieckiem, które wodzą na pasku oszuści lub straszą. „Obcymi żywiołami“ są półgłówki, rodzaj tytułowanych Don-Kiszotów galicyjskich, tem tylko różnych od Don-Kiszotów z Manszy, że mają równie mało rozumu, a mniej uczciwości. Nepotyzm kwitnie tu w całej pełni, jako „principium zachowawcze“, którego zarówno trzyma się ogół obywatelstwa, jak i plejada braci śpiących, inaczej zwanych: „partes et conscripti“, albo jeszcze inaczej „sejmem“. Protekcya zastępuje tu prawdziwą zasługę, a pokłony, wybijane różnym tytułowanym manekinom, kalają poczucie godności osobistej w tej klasie społecznej, która dawniej z dumą twierdziła, że „szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie“.
Smutny i posępny to obraz; wszędy chaos, wszędy poswarki, intrygi i mniejsze intryżki, zła wiara, ślepy egoizm, a rzadko tylko na tem czarnem tle błyśnie, niby gwiazda na nocnem niebie, uczciwość pełna dobrych chęci i… niedołęstwa.
Nie nasze to wnioski, ale Lama, a że są one istotną tendencyą autora, na dowód niechaj nam będzie wolno wspomnieć o kilku choć postaciach, do książki wchodzących. Pan Moulard, bohater powieści, osierociawszy w młodym wie-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/280
Ta strona została uwierzytelniona.