jeżeli już nie potępienia, to przynajmniej nagany. Kobiety-żony nasze są cnotliwe i nie upadają łatwo, to prawda, ale, według pojęć czystej moralności, nie tylko objawy zewnętrzne miłości zamężnej kobiety do innego obcego człowieka, nie tylko faktyczne konsekwencye tego uczucia, ale i samo nawet uczucie, samo istnienie jego już jest czemś zakazanem i niemoralnem. A jednak mąż w tej sztuce rozdmuchuje takie uczucie dobrowolnie, i to właśnie stanowi szkopuł moralny sztuki, to jest owa przeciwność ludzkiej naturze, która się żadnemi rozumowaniami wytłómaczyć, ani powagą nazwiska Korzeniowskiego osłonić się nie da, i która sprawia, że pomimo wszystkich przymiotów zewnętrznych, mimo wzruszających sytuacyi, sztuka budzi pewien delikatny niesmak, trudny w pierwszej chwili do orzeczenia, niemniej przecie rzeczywisty.
Wszystko to usprawiedliwia, zdaje się, dostatecznie nasze zdanie, że sztuka ta, ze względu na głównego bohatera, rozmija się z prawdą, z rzeczywistością, z konsekwencyą, i że koniec końcem, można ją za chybioną uważać. Ale zauważyliśmy jeszcze jedną wadę, której przyczyną znowu ów nieszczęśliwy bohater. Autor w pomyśle zrobił zeń postać, nie mającą z rzeczywistością nic wspólnego, w obrobieniu zaś usiłuje mu nadać, jak i reszcie osób, do sztuki wchodzących, koloryt silnie rodzajowy. Wpra-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/311
Ta strona została uwierzytelniona.