Panna Iza była to chodząca wiosna, miała lat 21; miała piękność, dowcip, żywość i dobre serce; miała wreszcie typową ciotunię z białymi loczkami, trochę zrzędną, ale więcej pobłażliwą; miała nakoniec jeszcze jedną wadę, jeżeli to wadą nazwać można: żadną miarą nie chciała iść za mąż.
I dlaczego? Nie stała temu na zawadzie oschłość duszy — wcale nie. Do furtki jej serca może nie zapukał dotąd różowy paluszek cypryjskiego chłopczyny, to prawda, ale nie idzie za tem, aby to serduszko nie było zdolne czuć i odczuwać miłości. Owszem, była to natura wrażliwa i uczuciowa, ale właśnie z tych powodów nie umiała się pogodzić z prozaiczną rzeczywistością, w której konwenans tak zastępował lub pokrywał istotę rzeczy, jak plewa pokrywa prawdziwe ziarno. Potrzeba było, żeby