wny, pogrążony w cieniu, stoi mimo woli artysty na drugim planie. Rozproszone światło pada tu na inne postacie. Bohater nie jest duszą obrazu, jest tylko komparsem. Uwaga widza rozprasza się. Widz czuje brak jednolitości; brak tego, co estetycy jednością w rozmaitości nazywają i co, jako pierwszy warunek prawdziwego piękna, kładą.
Wszystkiemu tu winna postać główna. I niechaj nikt nie powołuje się tu na Szekspira, prawiąc, że w jego dramatach znajdują się bohaterowie z natury bierni.
Otello jest wprawdzie do czasu narzędziem w obcem ręku, ale jakaż to burza czysto ludzkiej namiętności wre w tem zdziczałem z bólu sercu! A kiedy wreszcie przychodzi chwila przełomu, Otello chwyta sam w ręce całą akcyę, sam sprowadza katastrofę, sam rozwiązuje dramat, a czyż rozwiązuje go sam Wit Stwosz? Nie! Zawsze inni robią z nim, co chcą. Jest przedmiotem katastrofy, tak jak był przedmiotem akcyi. Hamlet! — ów przepyszny, tak serdecznie ludzki Hamlet, mimo swego biernego charakteru, ogniskuje tak w sobie cały dramat, że reszta postaci zdaje się być tylko prostem tworzywem dla jego refleksyi, dla jego zwątpień, wahania się i głębokich rozmyślań. Inna jest bierność bohaterów szekspirowskich; powiem: że sama ta bierność tam, gdzie ją znajdujemy, jest obmyślaną i użytą umyślnie, jest
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/142
Ta strona została uwierzytelniona.
— 140 —