re są przecież ich własnością, nie wtrącają się, choćby piece pękały, choćby się posadzka zagłębiała i rysowały się ściany, przypominając nam ułomności wszechrzeczy ludzkich i niestałość ziemskiego życia. A jednak, instytucyo miejska, ty, która sądzisz wartość moralną i niemoralną naszych nieruchomych dobroczyńców, ty, która, nie zważając na drobne ich ułomności, udzielasz im pożyczki (ach!…), równające się pięć razy pomnożonemu ich dochodowi, ty, instytucyo, wyższa od dwupiętrowych naszych domów, wbrew postępowi wprowadzasz hierarchie między ludzkość hipoteczną! Czemu właścicielom domów podrzędniejszych ulic pragniesz udzielać pożyczki w ilości tylko dwa razy większej od przychodów! Powinnaś znać ułomności ludzkie i wiedzieć, że to zbyt mało, aby biedny właściciel domu mógł powiększyć ilość oficyn swoich. A chodzi tu o dobro nasze, boć, im więcej będzie oficyn w Warszawie, tem więcej po świętych Janach i Michałach będzie założonych klepsydr nad domami naszego żywota, a klepsydry te, jakkolwiek z jednej strony smutnemi mogą być świadectwami przychodów właścicieli i ortografii miejskiej, to z drugiej natomiast strony zbawiennie wpłyną na płytkie kieszenie a głęboką boleść strapionych mieszkańców stołecznego miasta Warszawy. Nie smuććcie się jednak, właściciele porządniejszych ulic, oby wam Bóg dał
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/175
Ta strona została uwierzytelniona.
— 173 —