sztuki, jakie przedstawiano, były w znacznej części przygotowane jeszcze przez zmarłego Chęcińskiego, ale przypomnijcie tylko sobie, ile to razy z rzędu grano pewne biało-wierszowe arcydzieło, będące płodem reżyseryi. Reżyserya, więc, która wydała na scenę taką sztukę, ma prawo teraz odpocząć i poherboryzować sobie.
A że tymczasem teatr, jak okręt bez sternika i bez majtków, utyka po piasku, to już trudno. Latem wysychają wody, więc i żegluga niepodobna. Zresztą, cóżby miała do roboty reżyserya, kiedy i wszyscy lepsi artyści na urlopie. Poprostu nie tylko że niema co, ale nie ma kto grać! Mieliśmy tego oczywiste dowody w czasie pobytu tu panny Deryng. Znakomita ta artystka przybyła umyślnie do naszego miasta, aby się dać poznać, i wyobraźcie sobie: nie można było przedstawić żadnej sztuki w całości, poprostu z powodu nieobecności artystów. Grano więc jeden tylko ostatni akt Fausta. Publiczność zebrała się niezbyt licznie, nikt bowiem nie reklamował ani przedstawienia, ani artystki. Zresztą, prawdę rzec, spodziewaliśmy się znaleźć artystkę zdolną, ale nie wychodzącą poza zakres dobrej i pożytecznej powszechności. Powtarzam jeszcze raz: artystki nikt nie reklamował, nikt nie powtarzał cudów o jej grze; fotografii jej nie rozrzucano tysiącami po sklepach i wystawach, a jednak… po pierwszych jej słowach cisza zrobiła się w teatrze. Widzo-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/188
Ta strona została uwierzytelniona.
— 186 —