i starożytna powaga; przedewszystkiem jest to kobieta dziewiętnastego wieku, najnowszy wyrób salonowej cywilizacyi. Powszedniość życia znudziła ją, więc stara się ogłuszyć, odurzyć i zapomnieć o świecie, bawiąc się, polując, emancypując, kaprysząc, igrając z marą zepsucia i wystawiając na szwank swoją uczciwą sławę. Mężczyznami pogardza, więc ich wabi, pociąga, kokietuje, udaje miłość, drwi z nich, szydzi, zdradza i oszukuje. Ach! co za słodka zemsta! szaleją za nią, nikt nie może jej zwyciężyć, nikt zrozumieć, nikt odgadnąć, prawdziwy to Sfinks, tajemniczy, straszny, niezbadany.
I oto tragedya, przybrana w błazeńską czapkę, demon, zmieniony w modną damulkę, świątynia grecka w buduar, tragiczne peplum lub toga w turniurę. Co za oryginalność! Niech żyje tragedya dziewiętnastego wieku! A teraz czegóż żądać od takiej bohaterki i jak ją sądzić? Na świecie istnieje logika, ale ona ma swoją logikę; na świecie istnieje uczciwość, ale ona zbyt niepospolita, by miała rządzić się prawami zwykłej uczciwości. Na świecie istnieje prawda, ale ona kłamie sobie i ludziom. He! co tu zresztą mówić, kiedy demon, i sfinks, i kobieta, i dama zarazem. Wygodna, zaiste bohaterka, zwłaszcza dla autora. Ile razy popełni głupstwo lub nieuczciwość, a widzowie pytają: co to jest? autor kładzie palec na usta,
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/19
Ta strona została uwierzytelniona.
— 17 —