Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/207

Ta strona została uwierzytelniona.
—   205   —

Warszawska“ doniosła o tem, zarzucając przytem panu Baudouin’owi, iż zapomniał, że podobna harmonia samogłosek istnieje i w polskim języku, np. lato, lecie i t. p. Zarzut był niesłuszny, bo powody tej zmiany samogłosek inne są w języku polskim, a inne w dyalekciku rezyańskim. P. Baudouin więc napisał list do jednego z pism, w którym spadła prawdziwa ulewa gromów na warszawskich uczonych, literatów etc. Rozgniewało to ludzi, a powinno było rozśmieszyć. Rozgniewało np. to, że p. Baudouin prosi, by go nie solidaryzować z byłą Szkołą Główną. Żądanie śmieszne! Żeby kogoś solidaryzować, trzeba się nim zajmować, zajmować się choć trochę, a postać pana Baudouin’a nie jest dotychczas tak wielką, żeby komukolwiek zasłoniła oczy. Mam nawet nadzieję, że nie tylko między siedmiu miastami, ale nawet między Przytykiem a Łysobykami nie będzie nigdy nieporozumień ani z jego powodu, ani z powodu jego prac, ani z powodu Rezyanów i ich dyalektu, o który, jak mówi Mahomet: „dwie kozy nie będą się nigdy trykały“. Pan Baudouin uczuwa się kimś, stojącym na zewnątrz literatów, uczonych i t. p. Mniejsza o to, wolno mu iść w prawo, albo w lewo. Co się tyczy jego solidarności z b. Szkołą Główną, wiemy napewno, że niema żadnej. Była wprawdzie kiedyś, t. j. wtedy, kiedy pan Baudouin brał stypendyum, bez którego nie mógłby zapewne badać