utworach bije w oczy niezwykła jedność wewnętrzna i składność w zawiązaniu i prowadzeniu sztuki, tu wątek rwie się kilkakrotnie, a autor musi wiązać rzecz na nowo, musi z pomocą obojętnych figur podtrzymywać mdlejącą intrygę, by jako tako dojść do końca.
Słowem: Sfinks zachował wszelkie wady dawniejszych utworów Feuilleta, a nie ma ani jednego z ich dawnych przymiotów. Jest to niby kwiat zwiędły, zachował kształty kwiatu świeżego, ale brak mu właśnie świeżości, barwy i woni.
A jednak na scenach francuskich Sfinks cieszy się ogromnem powodzeniem. Kto zna tamtejszą publiczność, ten ma klucz do zagadki. Oto panna Croisette w roli Blanki, kiedy się truje w ostatniej scenie, wówczas rzuca się w konwulsyach, pieni, przewraca oczy, blednie, kona z całą okropnością konania, sztywnieje, i wreszcie przed oczyma widzów staje trup z otwartemi oczyma i zsiniałemi ustami. Daje to na nerwy. Zagadka rozwiązana.
Zbierając w jedno, cośmy o Feuillecie z powodu jego ostatniego utworu powiedzieli, dochodzimy do przekonania, że mimo całego swego talentu pisarz ten poniżył i zniewieścił sztukę francuską, zamknął przed nią szersze horyzonty i sponiewierał ją w buduarach. Niemasz w nim uczuć prostych, niemasz naturalności i prawdy. Światło jego to światło nie słońca,
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/21
Ta strona została uwierzytelniona.
— 19 —