dostaje gorączki, tyfusu, o czem zresztą nikt już nie myśli. Ale teraz odsłania się coraz bardziej postać Augusta. Nie chodziło mu o poślubienie Helenki; lecz i w jego sercu odzywają się różne głosy, wołające o miłość, o szczęście, o różaną twarzyczkę na wieczorne dni żywota, ale są to głosy egoistyczne. August, rozumny człowiek, wie, że jest zbyt szpetny, by mógł obudzić miłość, a za pieniądze kupować jej nie chce. Ten, napozór zimny sceptyk, szyderca ma gorące, młodzieńcze serce i kocha Helenkę, a jednak oświadcza się jej dlatego tylko, by ją uratować od Klapkiewicza. Może, myśli August, może wśród świata innego, nie tego sfrancuziałego, upudrowanego, wyzłoconego z wierzchu, a brudnego w środku świata znajdzie się jakie serce uczciwe, zacne a kochające, dla którego i serce Heleny uderzy. August znał ten inny świat, w którym uczucia nie czerpią się z francuskich romansów, więc nie wątpił. Co więcej, u wuja Helenki poznał nawet młodego malarza, Uszyńskiego, który zdawał się mu posiadać wszystkie warunki. Był to talent wielki, niepospolity, a przytem dusza surowa, nie wystudzona, nie zmarnowana, umiejąca kochać potężnie a poprostu. August zbliżył umyślnie tych dwoje ludzi. Jeżeli się próba nie uda, myślał, jeżeli Helenka nie znajdzie nikogo, kogoby mogła ukochać i oddać się z duszą i ciałem, wówczas… I prawie nie śmiał marzyć biedak
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/256
Ta strona została uwierzytelniona.
— 254 —