od stworzenia świata. A panna? Panna myśli, że on się jej oświadcza, spuszcza oczy coraz niżej, wyciąga rączki i oświadcza mu, że go także kocha. Brawo! Młody człowiek miesza się, tymczasem nadchodzi pan Przepiórkiewicz i wiele innych osób, i znów energiczny młodzieniec nie ma sposobności oznajmić wieści, od której los wszystkich zależy.
Gdyby autor chciał go mieć umyślnie niedołęgą, gdyby chciał go ośmieszyć, nie mógłby nic lepszego wymyślić. Ależ wedle autora to wcale nie niedołęga, owszem, dodatni postępowo-demokratyczny bohater. Przecież jest inżynierem, co już samo daje mu patent na bohatera; wiadomo bowiem, że najnowsza komedya kocha się w inżynierach, uważa ich za pionierów postępu i zapewnia im takie powodzenie u arystokratycznych panien, że gdyby tak było w życiu, nie byłoby lepszego losu, jak zostać inżynierem, mieć czarne wąsiki, spoglądać na świat romantycznie i deklamować nie inaczej, jak uczuciowo-gardłowym tenorem, wymawiając np. „Tak, droge peni“ zamiast: Tak, droga pani. Oto patent na bohatera.
Takim też jest inżynierem Zdzisław. W rzeczywistości jest to manekin sceniczny, pozytyka do wygrywania postępowych frazesów. Gdy w niej przyciśniesz wiadomą sprężynę, poczyna dzwonić jak z nut komunały, do tego stopnia oklepane, że mimowoli przypominają takie, jak
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/35
Ta strona została uwierzytelniona.
— 33 —