chectwo duszy, nie zaś pusty tytuł, stanowi prawdziwą wartość człowieka.
Trudno zaprzeczyć, że tak sama tendencya sztuki, jak i sposoby, którymi autor usiłuje ją przeprowadzić, dziś wydałyby się już zużyte. Ale wówczas były to trochę inne czasy; droga na polskiej scenie mniej była utorowana, rzecz zatem trafiła do smaku publiczności i obudziła niezwykły zapał. Były to może najjaśniejsze chwile w życiu poety. Imię jego zyskało pewną popularność, krytyka go chwaliła. Pod wpływem pierwszego wrażenia nie zauważono, że kwestya traktowana była w sztuce zbyt miękko, że właściwie nie występowały w niej do walki zasady, boć jedna tylko baronowa ze swymi słabymi nerwami i ze swem wiecznem na ustach: „zemdleję!“ żadną miarą nie mogła być uważaną za przedstawicielkę potężnej i nie na samych tylko kobiecych grymasach opartej idei arystokracyi rodowej. W gruncie rzeczy, autor ślizgał się tu tylko po zasadach. Zamiast wszczepić je w charaktery, przelać w wybitne postaci ludzkie i przedstawić kolizyę, jako z natury tych charakterów i tych ludzi płynącą, wprowadził miękkie istoty, których kolizya z pomocą bardzo drobnych i pospolitych środków się wyradza, a zaledwie przez trochę żywszą i więcej patetyczną deklamacyę się wypowiada.
Mimo jednakże tych wad, których zaprzeczyć trudno, krytyka sprawiedliwie podnosiła
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/52
Ta strona została uwierzytelniona.
— 50 —