zazdrość w sercu jednego z odrzuconych wielbicieli prezesówny, niejakiego pana Herkulana Zadrzyckiego.
Pan Herkulan, pragnąc się pomścić na Leonie i prezesównie, a wiedząc przytem, że prezes drży z przestrachu, co na to małżeństwo powie opinia publiczna, postanawia zamącić spokój całej rodziny przez puszczenie w świat wieści o pewnym wypadku, jakiemu Leon uległ jeszcze za czasów uniwersyteckich. Oto Leon został mocno zelżony czynnie przez pewnego kolegę, który zazdrościł mu wziętości między młodzieżą, został zelżony… i nie zmył krwią obelgi. W rzeczywistości było tak, że Leon przebaczył zuchwałemu koledze tylko na łzy i prośby jego matki, która rzuciła się do nóg Leona i, leżąc przy jego stopach, błagała o przebaczenie dla swego jedynego syna. Ale panu Herkulanowi wystarcza tylko pierwsza połowa faktu: Leon został zelżony i schował, jak to mówią, w kieszeń. Tę wiadomość postanawia więc rozpuścić z pomocą nietoperzy na cztery końce świata.
Kto są ci nietoperze? Należą do nich ludzie rozmaici: więc państwo Żmijscy, ona emancypantka, on — utrzymujący się z kapitałów żony; więc państwo Krzepczyccy, więc radca Cierpniewski, stary i kwaśny biurokrata, więc nakoniec pan Julian Żerowicz, pseudo-muzyk i kompozytor, dalej pan Marek Babulewicz, bez
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/76
Ta strona została uwierzytelniona.
— 74 —