żało nie panu Jeleńskiemu, ale korespondentce być trochę oględniejszą i nie stawiać zarzutów, na które prawie niepodobna poważnie odpowiadać. Więc autorka nie zrozumiała myśli p. Jeleńskiego? nie pojęła, że nie chodziło mu o samo brzmienie nazwiska, ale o coś innego i głębszego. A przecież i dzieci wiedzą, że można mieć nazwisko cudzoziemskie, a być dobrym Polakiem. Niemca, który, osiedliwszy się między nami, pokochał kraj nasz, jak własną ojczyznę, przylgnął do narodowości, który gotów dzielić jej dolę i niedolę, Niemca takiego nikt niezawodnie za cudzoziemca uważać nie będzie dlatego tylko, że jego nazwisko nie kończy się na ski lub wicz. Z drugiej strony, von Podbielscy i von Leszczyńscy dowodzą, że można mieć nazwisko polskie, a być Niemcem. Bywa więc i tak i owak, i nie o tych rzeczach mówił pan Jeleński. Przyzna jednak autorka, że poza Niemcami, spolszczonymi i zrosłymi z interesami naszego społeczeństwa, istnieją jeszcze całe zastępy Niemców, niechętnych narodowi, chciwych, drapieżnych, czyhających tylko na jego szkodę. Ci uważają się wprawdzie także, wedle wyrażenia autorki, za „tutejszych“, ale tylko dlatego, że naszą ziemię uważają za swoją własność. Otóż dziękujemy uniżenie za taką „tutejszość“, która nie ma nic wspólnego ze „swojskością“, pojmowaną w tem znaczeniu,
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/90
Ta strona została uwierzytelniona.
— 88 —