ale z powodu obojętności i opieszałości Polaków z nadsyłaniem materyałów, skończyło się na paru numerach. Później też „Orzeł” przestał wychodzić. Niedokończoną pracę podjął Kalendarz Polski, ukazujący się corocznie w Chicago, Illinois, z którego głównie korzystam. Ogólną liczbę Polaków podają gazety polskie, wychodzące w Chicago, na 200—300 tysięcy, a nawet jedna z nich utrzymuje, że jest ich do pół miliona. Cyfry te jednak są nieprawdziwe i powiększane umyślnie. Pismom polskim, z których wyjątki, tłómaczone na angielski, pomieszczane są dosyć często w dziennikach amerykańskich (o co starają się sami Polacy redaktorowie), pismom tym, powtarzam, chodzi o to, aby przedstawiać się, jako organa wielkich partyi i poczytne. Z jednej strony ściąga im to płatne ogłoszenia kupców, stanowiące główny zysk dzienników tutejszych, z drugiej — nadaje pewne znaczenie polityczne w czasie wyborów. Istotnie, w takiem Chicago lub Milwaukee, gdzie ludność słowiańsko-polska gęsto jest osiadła, na każdego kandydata niemałą rzeczą jest mieć za sobą głosy, które nie mogą wprawdzie same jedne na urząd go posadzić, ale, jeśli chodzi np. o rozstrzygnięcie między kandydatem republikańskim a demokratycznym, mogą szale na jedną lub drugą stronę przeważyć. Oczywiście, kandydat, chcąc mieć głosy jakiejś narodowości, nie udaje się do pojedyńczych osób, ale do
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 80.djvu/010
Ta strona została uwierzytelniona.