tym rodzaju. W Japończykach już widać pewne chylenie się do smaku europejskiego, co wychodzi może na korzyść prostoty, ale szkodzi oryginalności. Pawilon ich jednak, zwłaszcza z zewnątrz, zachowuje jeszcze pierwotny charakter japoński. Ten dom z frontem w kształcie litery T, z wystającym żółto lakierowanym dachem i z olbrzymim porcelanowym lotusem przed drzwiami, z którego spływa w cysternę źródło, przenosi widza odrazu jakby do jakiej willi w Jeddo. Ale bardziej jeszcze typowe wrażenie robi wystawa chińska. Powiew europejski nie obwiał dotąd wcale kosookich synów Kwiecistego państwa. W oddziale ich przedmiotem, najbardziej rzucającym się w oczy, jest smok. Na chorągwi domu smok, na stołach, stołkach, łóżkach, krzesłach barwionych misternie czerwoną laką — smoki; na przepysznych porcelanach smoki; smoki, zjadające słońca, smoki, pożerające księżyc, słowem — wszędzie smoki. Tylko czekać, jak pojawią się tłumy o długich warkoczach i wrzawą, okrzykami, i dźwiękiem tam-tamów będą się starały przyjść w pomoc zagrożonym światłom niebieskim. Smoki te jednak, księżyce, fantastyczne zwierzęta, ptaki, kwiaty, te kształty, powyginane w nagłe a niespodziewane łuki, ta mieszanina barw, niezlewających się w jednolite odcienie, wszystko to, razem wzięte, jest swego rodzaju mistrzostwem, ostatniem słowem i do-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 80.djvu/158
Ta strona została uwierzytelniona.