skonałością. Dziwna to sztuka; zastanawiając się nad nią, można tylko powiedzieć, że z innych pierwiastkowych względów jest zrodzona, z innego źródła bijąca, na innych pojęciach oparta i zupełnie od naszej odrębna, ale czy niższa? — to kwestya. Czasem wydaje się nam ona nakształt wniosku, na błędnych wprawdzie przepisach opartego, ale wyprowadzonego aż do ostatnich konsekwencyi z nieubłaganą logicznością. Zgodziwszy się na błędność zasady, musimy się zgodzić na mistrzostwo wykonania. Czy jednak zasada jest błędną? Pojęciom estetycznym Chińczyków ich zasada czyni tak samo zadosyć, jak nam nasza. Gdzież więc kryteryum i kto ma być sędzią zwierzchniczym, bezstronnym? A przecież ci Chińczycy, poubierani w błękitny jedwab, spoglądają z głębi swych pawilonów jakby z ironią na europejskie wystawy, na prostolinijne kształty przedmiotów i myślą sobie może: „my tylko tak umiemy powyginać linię, że sam dyabeł nie dojdzie jej początku, ni końca — ci barbarzyńcy nie umieją”. Na wystawie mogą Chińczycy jeszcze i z tego względu wierzyć w swą wyższość, że wszystko prawie, co wystawili, zostało już zakupione przez barbarzyńskich „Ingli”, którzy mają dużo pieniędzy, ale którzy widocznie nie umieją robić tak doskonałych rzeczy u siebie.
W angielskim oddziale zwraca na siebie szczególną uwagę pawilon (pawilon d’honnour),
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 80.djvu/159
Ta strona została uwierzytelniona.