szcze. Nie umiano otrząsnąć się dotychczas z przywar partyi i doktrynerstwa. Co nawet zauważyłem, że masy zasadę: „republika to naród nie partya”, zrozumiały lepiej, niż ich rzecznicy i dzienniki. Rzecznicy i dzienniki wrzeszczą jeszcze czasem, jak demagogowie — masy zaś, wybierając spokojnie republikańskich deputowanych, zdają się mówić: — Dajcie pokój! nie potrzebujemy krzyczeć, skoro mamy dość sił, aby działać.
Na rzecznictwo demokratyczne spadły w ostatnich czasach dwa uderzenia dość niespodziewane: jedno z ręki Taine’a, drugie z ręki Ernesta Renana. Taine, zagłębiwszy się w dokumentach z czasów wielkiej rewolucyi i patrząc w nie raczej okiem estetyka, niż historyografa, przeląkł się krwi, okrucieństw, nadużyć i zbrodni, spełnionych w epoce burzy — całą więc epokę burzy, cały wielki przewrót dziejowy obrzucił błotem. Taine’owi jednak mniej można się dziwić. Umysł to bystry, wnikający w głębiny zwykłem okiem niedojrzane, ale umysł przedewszystkiem estetyka — wykwintna głowa grecka i pozytywna po grecku, wrażliwa na rzeczy smaku i biorąca nawet historyę bardziej ze stanowiska piękna i brzydoty, niż ze stanowiska, które w logice nazywa się: principium rationis sufficientis! Rewolucya i demokracya, widziana okiem przywykłem szukać i odkrywać we wszystkiem har-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 80.djvu/191
Ta strona została uwierzytelniona.