cyi i Paryżowi. Czyby, naprzykład, do głowy przyszło komukolwiek, żeby taki „Salon” mógł się odbywać w Berlinie, lub gdzieindziej? Czyby znalazł się choć jeden człowiek, któryby nie nazwał podobnych żądań dzikimi i nieuzasadnionymi zakusami, na które ramionami tylko wzruszyć warto? Ustalono niejednokrotnie fakt, że wszystko, co się we Francyi dzieje, interesuje daleko więcej ludzkość, niż sprawy, równej nawet teoretycznie wagi, odbywające się gdzieindziej. Dlaczego tak jest, odpowiadano na to często; częściej jednak czyniono z tego zarzut i Francyi i ludzkości, posądzając pierwszą o błyszczące tylko pozory, pokrywające nicość rzeczywistą, drugą o głupotę i naśladownictwo. Tłómaczenie to jednak niegodne jest myślącego człowieka; z zasadniczego bowiem pytania wysnuwa się wiele następnych, na które zarzuty o pozorach i szychu francuskim w szczególności, a głupocie ludzi wogóle, nie są odpowiedzią. Dlaczego np. sprawa uroczystości Voltaire’a, listy biskupa Dupanloup do Wiktora Hugo, lub odpowiedź tegoż podnoszone są nietylko we Francyi, ale i wszędzie do znaczenia pierwszorzędnych faktów? Dlaczego prasa całego świata i ludzie myślący wszystkich narodów biorą w tych sprawach nietylko udział, ale kładą w nie swe osobiste namiętności? Czy dlatego, że są głupcami? Nie! muszą być inne przyczyny. Goethe jest
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 80.djvu/195
Ta strona została uwierzytelniona.