cywilizacyą francuską. Kto patrzy, jak blizkowidz lub przez mikroskop, na to wielkie dzieło, ten traci pojęcie całości; widzi tylko plamy i skazy na marmurze i błędne wyprowadza wnioski; kto jednak umie spojrzeć z tak trafnie obranej odległości, aby mu szczegóły nie przesłoniły ogółu, ten do wszystkich przymiotów tej cywilizacyi musi dodać jeszcze jeden — jej piękność, uzmysłowioną w rozwoju sztuk pięknych, zwłaszcza plastycznych.
Salon coroczny jest bijącym w oczy i dotykalnym dowodem tego rozwoju, i stąd wypływa jego znaczenie. Prócz francuskich, biorą w Salonie udział artyści całego świata, uznając tem samem mimowolnie Paryż za stolicę i ognisko sztuki, smak zaś francuski za najwyższego sędziego. Jakoż trudno w tych rzeczach być innego zdania. Malarstwo francuskie rozwinęło się później od włoskiego i flamandzkiego; ale temu właśnie zawdzięcza ów wysoki stopień, na jakim stoi obecnie. Artyści miejscowi skorzystali z doświadczenia wieków, przejmując przymioty i unikając wad, wytwarzanych przez szkoły. Przechodzili i oni przez okres naśladownictwa, konwencyonalizmu, szkolarstwa, zbytniej akademiczności, ale w ogólnym ruchu artystycznym szli ciągle naprzód, w czem smak, wrodzony całemu narodowi francuskiemu, był im doskonałym przewodnikiem. Dzięki temu smakowi i poczuciu prawdy, malarstwo oparło
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 80.djvu/200
Ta strona została uwierzytelniona.