półtora tysiąca i przeszło 1000 rzeźb. Wobec takiej liczby wystawa blednie, sprawozdania zaś muszą się ograniczyć do wyróżnienia kilku tylko znakomitszych dzieł sztuki i wreszcie do spisania wrażeń ogólnych.
Z tych ostatnich wywiązałem się już poniekąd, a przynajmniej starałem się wywiązać, obecnie więc nie pozostaje mi nic innego, jak wziąć za rękę czytelnika i zwrócić jego uwagę na obrazy, najbardziej rzucające się w oczy. Używam umyślnie tego wyrażenia: „rzucające się w oczy”, bo, na które padną nagrody, komu na tem igrzysku przysądzą gałązkę oliwną, trudno przewidzieć, a niebezpiecznie byłoby zgadywać. W pierwszej więc zaraz sali zatrzymujemy się przed ogromnem płótnem, podpisanem Carolus Duran. Jest to malarz może najznakomitszy we Francyi; zwą go jednak najwięcej znanym. Obraz jego jest wielkiem malowidłem pułapowem (plafond), przeznaczonem do jednej z sal muzeum w Luksemburgu. Treścią jego: apoteoza Maryi Medicis. — „Gloria Mariae Medicis”, jak mówi tytuł. Dziwny zaiste wybór przedmiotu, dziwna „gloria” tej Włoszki, którą historya sadza na ławie oskarżonych o występki i zbrodnie, a na którą żaden sąd przysięgłych historyków nie może wydać innego werdyktu, jak „winna”. Ale pędzel również, jak poetyczne pióro, ma swoje „licencye”. Na pierwszy rzut oka jednak owa „gloria” prze-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 80.djvu/206
Ta strona została uwierzytelniona.