cye: rosyjska, angielska, amerykańska, rumuńska, w końcu brazylijska i prawie wszystkie inne z wyjątkiem hiszpańskiej, która próbowawała przez usta pana Elviro, bezskutecznie zresztą, wprowadzić kilka zastrzeżeń.
Jednocześnie z kwestyą własności autora roztrząsano i kwestyę własności jego spadkobierców. W pewnej części zgromadzonych objawiła się dążność do porównania własności spadkowej literackiej z wszelką inną własnością, t. j. do przyznania spadkobiercom wszelkich praw, jakiemi zagwarantowane jest posiadanie spadkowe. Według tego, dziedziczący mogliby nawet zabronić publikowania nowych edycyi dzieł odziedziczonych, niszczyć je, lub zmieniać. Pogląd ten jednak, któremu sprzeciwili się prawnicy fachowi, jakich niemało liczył w swem gronie kongres, nie zdołał uzyskać większości. „Cobyście rzekli — zapytał zgromadzonych Edmund About — gdyby biskup Dupanloup był spadkobiercą Voltaire’a, i gdyby chciał skorzystać ze swych praw w sposób, w jakiby niezawodnie skorzystał, gdyby mógł?”
Na podobne pytanie stronnicy własności bezwzględnej nie umieli na razie odpowiedzieć. I istotnie: możnaby być bardzo niepewnym o los np. Słowackiego, gdyby jego spadkobiercą był prof. Tarnowski. W tej sprawie praw spadkowych zabrał wreszcie głos sam Wiktor Hugo, prezes między-narodowego kongresu, „no-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 80.djvu/244
Ta strona została uwierzytelniona.