popielnice bywały odkopywane obok kośćców w jednych i tych samych grobach. Ta wspólność grobów stanowi takiż dowód przeciw mniemaniu Lelewela, który w grzebaniu lub paleniu chciał widzieć odrębny obrządek dwóch sekt religijnych. Niemieccy archeologowie objaśniali ową dwoistość istnieniem dwóch oddzielnych ludów; a i to przypuszczenie, wobec częstej wspólności grobów i tożsamości znajdowanych narzędzi, okazuje się pozbawionem wszelkiej zasady. Najprawdopodobniejszem jest, że panował i taki i taki zwyczaj, lub że niektóre tylko klasy (może np. klasa kapłanów) miały przywilej wyłączny grzebania się lub palenia.
Wracając do wystawy, wykopaliska stanowią część jej najciekawszą. Mniejszej już wagi są przedmioty historyczne, jakoto: pasy słuckie i karabele, które właściwsze mogłyby znaleźć miejsce w wystawie historycznej, w Trocadero. Obecność niektórych okazów, jak np. strzelby Stanisława Poniatowskiego, zgoła nie umiem sobie wytłumaczyć, bo jakkolwiek robota okazu tego jest istotnie przepyszna (prawdopodobnie zagraniczna), nie stoi on w żadnym związku ani z etnografią, ani z antropologią, a służy chyba do ozdoby. Miejsce jednak jedynie mu odpowiednie byłoby w zbiorach Czartoryskich.
Największym i krzyczącym niedostatkiem w dziale naszym jest brak kośćców i czaszek.
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 80.djvu/257
Ta strona została uwierzytelniona.