kie sprawy, jest to walczyć z wiatrakami. Tu niema powodu do walki, bo ona dawno i wszędzie została rozstrzygnięta. Dziś istnieje, zamiast demokratycznej, kwestya socyalna, kwestya pracy i kapitału; a ktoby się arystokracyami lub demokracyami jeszcze zajmował, tenby złożył tylko dowód, że jego zegar umysłowy spóźnia się nie o godziny, ale o całe dziesiątki lat. Nie było więc i niema powodu u nas do walki z tej przyczyny między starą a młodą prasą.
Cóż więc pozostaje? Oto kwestya klerykalizmu i anti-klerykalizmu. Rzecz ta zasługuje na bliższą uwagę. Takie dwie partye zarysowały się u nas, lubo w sposób nader umiarkowany i pośredni. Jedna z nich, uznając zresztą ogólny program, tyczący spraw wewnętrznych, pragnęła, by ów program przeprowadzać zgodnie z duchem katolicyzmu, — druga, nie uderzając wprost na dogmaty, szanując wiarę, stanęła jednak po stronie absolutnej wolności myśli i dyskusyi. Niektóre organa opowiedziały się mniej więcej po jednej lub po drugiej stronie, ale tylko mniej więcej, gdyż położyć wyraźnie karty na stół było niebezpiecznie ze względu na opinię, a bardziej jeszcze nie było potemu możności wobec warunków, w jakich wychodziły pisma. Chmury częstokroć musiały zostawiać pioruny… wiadomo gdzie. Mniej-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 81.djvu/021
Ta strona została uwierzytelniona.
— 17 —