wyjścia byłby wystarczający, ale dla dziejów literatury — to trochę za mało. Tu już potrzeba nie miary krawca, lecz Fidyasza. Czemu nie znalazł jej Chmielowski, czemu nie umiał spojrzeć z góry i objektywnie na całą ową ruchawkę dziennikarską — odpowiedź łatwa. Oto on sam brał w niej czynny udział, włożył w nią swoją sympatyę, solidaryzował się z jednymi przeciw drugim. Poważany ogólnie za swoją pracowitość i erudycyę, stanowił jednakże działo ciężkiego kalibru w jednym obozie przeciw drugiemu, kręcił się w owym wirze, który się z nim kręcił i ciągnął go ku środkowi. Do wypłynięcia sił nie znalazł. Gdy pisywał studya takie jak o Rzewuskim, t. j. z przeszłości, to jest ze sfery, do której nie można było stosować uprzedzeń stronnictwa, tworzył rzeczy poważne, godne historyka literatury, krytyka i przyszłego profesora. Ale pisząc o czasach najnowszych, nadto był związany; może obawiał się stanąć sam z sobą w sprzeczności i stworzył tylko dzieło pisane z obozu do obozu; nie umiał i może nie mógł wznieść się ponad stanowisko warszawskiego dziennikarza, któremu rogatki zamykają widnokrąg i który zapomina, że tam dalej jest kraj cały, który w „walce udziału nie brał, a i tworzył i pracował na inny zgoła ład”. Stąd powstały idee literatury i wyroki o piszących, kreślone ze stanowiska walki ech w Przeglądzie, kilku artykułów dawnej
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 81.djvu/029
Ta strona została uwierzytelniona.
— 25 —