konania i dążności”, sprawiają, że całe dzieło uważać musimy za bezwarunkowo chybione. Jako kryteryum do tego sądu o Chmielowskim użyliśmy samego Chmielowskiego, i z porównania takich prac jego, jak studyów o Kaczkowskim, Rzewuskim, z „Zarysem” doszliśmy do przekonania, że „Zarys” nie stoi na wysokości dotychczasowych prac autora. Od Chmielowskiego można było i oczekiwać i żądać więcej. W tych ostatnich słowach leży może potępienie dla książki, ale uznanie dla autora. Pisaliśmy sine ira et studio. Dla Chmielowskiego „Zarys” może być wskazówką na przyszłość, jak niebezpiecznie jest zamykać sobie dobrowolnie horyzont, występując z sądami o całości literackiej w barwie dziennikarskiej partyi. Książka jego nie jest dowodem, jak trudno jest pisać dzieje współczesne, ale jak trudno jest pisać dzieje współczesnemu, który nie umie na sobie przemódz, by nie występował jako rzecznik jednych przeciw drugim. Rozumiemy, że historyk literatury musi mieć swoje przekonania, i tam, gdzie walka toczy się o zasady pierwszorzędnego w literaturze znaczenia, gdzie idzie o takie: być albo nie być, jak szło między klasycyzmem a romantyzmem, tam musi opowiedzieć się pod tą lub ową chorągwią. Ale gdzie ideały są jednakie, a rozdział sztuczny, a walka błaha i bezcelowa, tam trzeba umieć patrzeć z góry, tam rzecznictwo za je-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 81.djvu/043
Ta strona została uwierzytelniona.