Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 81.djvu/074

Ta strona została uwierzytelniona.
—  70  —

go posiada. Ten nadmiar cieniów w stosunku do świateł sprawia nietylko pognębiające wrażenie w sensie społecznym, ale szkodzi i artystycznej stronie utworu. Powieść nie zajmuje tak, jakby, ze względu na wyborną fakturę i swą wagę, zająć powinna. Przeciętny czytelnik interesuje się powieścią wówczas, gdy może z nią i z osobami, wchodzącemi do niej, związać nietylko swoje antypatye, ale i sympatye. Jest to psychologiczną potrzebą, tak jak rozmaitość jest znowu estetyczną. Brak rozmaitości wywołuje znużenie, a wówczas nie baczymy, że autor umyślnie chciał nas pognębić, ale przypisujemy to niedoskonałości jego utworu. Adlerów nic nie równoważy w „Powracającej fali”, a czytelnik od początku do końca pływa także w fali krzywd, wyzyskiwań, zwierzęcych brutalnych instynktów, chciwości i t. p. — to też zamyka książkę znużony. Jasna postać Gosławskiego to tylko sylwetka, to tylko mucha, zagnieciona stopą olbrzyma bez walki i oporu. Miłość, która zwykle w powieściach pozłaca łagodnem światłem posępniejsze obrazy, która rozciekawia i otacza urokiem poezyi powszednie ludzkie stosunki, nie ma wcale miejsca w „Powracającej fali”. Do oryginalności Prusa należy, że nie uwzględnia on niemal zupełnie w swoich utworach tego pierwiastku. Biorąc rzecz ze stanowiska estetycznego, wynikają stąd tylko szkody, bo naprzód jest to ważny