jakkolwiek nigdy przedtem nie mówił po francusku, spytał „kua?“ głosem tak gromkim, że biedny woźny przestraszył się.
Tak! pod względem francuszczyzny jesteśmy konserwatywni. W Krakowie mówią po polsku — a u nas nie! przecie większe miasto, większy szyk! Teraz import guwernantek z językiem i z muzyką jeszcze wzrośnie, a po odjeździe Sary, chevalier Zielonogłowski nie będzie rok rozmawiał inaczej z panną Dziurdziulewicz, jak po francusku, dodając tylko czasem dla równowagi: „comment ça s‘appelle en polonais?... chose!... machine! ps! pst!...“ Istny książę de Morny!
Chciałbym przerobić znany i niegdyś popularny wiersz w ten sposób: „Parlujcie, Polki! teraz czas parlować!“ Aleby się to na nic nie przydało. Pan Ohnet, czy jak się tam nazywa? — napisał sztukę, której bohater — na imię i nazwisko Sergiusz Panin — jest sobie łapserdakiem pierwszej wody. Otóż autor objaśnia nas, że jest to książę polski. W ostatnich sztukach francuskich bardzo często rolę drapichrustów odgrywają Polacy, ale to nic dziwnego. Mamy przecież tyle sympatyi do Francyi — a między przyjaciółmi takie szlachetne żarty uchodzą. Przytem to bezpieczniej niż naprzykład wprowadzać na scenę Prusaków, po których guzy i sińce nie zagoiły się jeszcze.
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 81.djvu/102
Ta strona została uwierzytelniona.
— 98 —