Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 81.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.
—  122  —

dziemy z czasem do przekonania, żeśmy dali potrzebne fundusze, będziem się kłócić na prawo i na lewo, że p. Rogoziński jest naszym ziomkiem — słowem przypomni się wiersz Słowackiego:

„A but twój prawy powieszą w Sybilli,
„A o znikniony lewy będą skargi...

Nim jednak to nastąpi, należy przyjść do porządku dziennego. W Warszawie na porządku dziennym same smutne sprawy i rzeczy. Nie można powiedzieć z Hamletem, że świat spoczciwiał. Próżnośmy pochlebiali na najrozmaitsze sposoby Nowemu rokowi. Okazał on się miększym o tyle, o ile mamy ciągłą odwilż i błoto i zapachy uliczne, które bez skutku straszymy Lindleyem i kanalizacyą. Do zanotowania mamy tylko jeden miły fakt. Oto zamiłowanie do literatury wzrasta widocznie, nawet w najniższych warstwach społecznych, przed paru bowiem dniami okradziono kiosk Ungra ze szczętem. W drugim, zapewne także przez miłość do literatury, wybito szyby.
Trudno wytłumaczyć, wskutek jakiego zamiłowania ukradziono w Łodzi całą ciężką i ogromną bramę domu. Ale być może, że to znowu z nienawiści do wszelkich bram, kluczów i zamków. I taka nienawiść wzrasta widocznie. Jest coś zbutwiałego w państwie Duńskiem, mówi Hamlet. Istotnie — dziwne czasy. Ludzie czubią się tak często, jak nigdy,