czony, czekamy zatem z ciekawością, co Fr. K. powie nam więcej w dalszych numerach.
Zakończylibyśmy na tem wzmiankę o numerze ostatnim, gdyby nie zawarte w nim sprawozdanie o „Słowie“. „Biblioteka“ jest dla nas prawdziwie „rara avis“, wita nas bowiem z przychylnością, zachętą i uznaniem. Inni niezbyt nas do tego przyzwyczaili, dlatego zaczęliśmy coraz więcej przywiązywać wiary do łacińskiego wyrażenia: „homo homini lupus“ i dlatego wdzięczni jesteśmy naprawdę „Bibliotece“ za jej pochwały i przychylność. Pisze jednak „Biblioteka“, że uznanie jej byłoby jeszcze zupełniejsze, gdyby nie zastrzeżenie w pierwszym numerze „Słowa“, które brzmi jak następuje: „Nie będziemy organem żadnej koteryi, ani nieupoważnionych przez ogół partyi“. Co do tego, nie mamy zamiaru być organem koteryi — no! tego nam nikt za złe wziąć nie może. Co do „nieupoważnionych przez ogół partyi“, winniśmy wyjaśnienie. Zgadzamy się zupełnie z szanownem pismem, że żaden o dobro kraju dbały publicysta krępować się nie może ideą jakiegoś specyalnego upoważnienia czyli mandatu. Zapewniamy również wszystkich, że gdy przyjdzie zabrać głos w jakiej sprawie społecznej, zabierzemy go tak, jak zabraliśmy z powodu ostatnich wypadków, a zatem bez zwoływania poprzednio plebiscy-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 81.djvu/161
Ta strona została uwierzytelniona.
— 157 —