„Słowo“, twierdząc, że się w niem program autora broszury odbija. Przedewszystkiem broszura jest bezimienna i wyszła w Krakowie, skądże więc domysł o łączności między broszurą i „Słowem“, które według p. Kasznicy ma być „jakoby urzeczywistnieniem ostatniego słowa“ autora broszury. Zaiste przenikliwość dziwna. Na granicy jej rozpoczyna się kraina insynuacyi, ale człowiek tak poważny, jak p. Kasznica, nie powinien tej granicy przekraczać i robić tak dziwnych zestawień. Nasze pismo, tak jak wszystkie inne, podpisują: redaktor i wydawca i są za nie odpowiedzialni; naszym współpracownikom wolno pisywać, gdzie chcą i jak chcą, to pisma naszego nie obchodzi. Wszakże wolno było i panu Kasznicy w różnym czasie pisać i podpisywać różne artykuły i nie-artykuły, co bynajmniej nie obowiązuje „Niwy“ i nie obarcza jej żadną odpowiedzialnością.
Co do nas, w miarę możności nie taimy naszych przekonań. Wypowiedzieliśmy je z powodu ostatnich wypadków, z powodu walki kulturalnej w Niemczech i z powodu stanowiska Polaków i centrum, z powodu kwestyi irlandzkiej itd. itd. Zapewniamy przytem p. Kasznicę i „Niwę“, że wypowiadać je będziemy i na przyszłość z równą otwartością, nie powodując się nigdy osobistymi powodami, ani obrażoną miłością własną, ani „szarą pyszką“, na którą narzekał już wielki Skarga.
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 81.djvu/187
Ta strona została uwierzytelniona.
— 183 —