Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 81.djvu/189

Ta strona została uwierzytelniona.
—  185  —

ła się jasną. Teraz, gdy p. Kasznica na nowo ją poruszył, doprawdy moglibyśmy tylko odpowiedzieć jemu i „Niwie“, że naiwne role należy pozostawić pannie Czaki.
Wogóle o zarzutach, którymi nas obarczono, powiemy, że jeśli nie są — według słów Merkucya — tak głębokie, jak studnia, ani tak szerokie, jak drzwi kościoła, to jednakże dowodzą pewnego rozdrażnienia, któremu ze względu na sprawę publiczną radzibyśmy koniec położyć.
Zapewniamy, że potrafimy się bronić i nie oszczędzać napadających, jeśli nas do tego zmuszą, ale sądzimy, że i my i „Niwa“ i każde inne pismo ma przed sobą o wiele podnioślejsze zadania, które winny być syntezą wszelkich różnic, niechęci i niesnasek. Nie walka o prenumeratorów, nie forytowanie miłych na koszt niemiłych, nie prywatne sympatye lub antypatye mają nam być gwiazdą przewodnią. Ma nią być dobro publiczne. To, co mówię, jest zarówno proste, jak obowiązujące. Jest także dobrze znane, ale na nieszczęście ludzie o tem zapominają. Dla mnie ideałem byłoby pismo, któreby potrafiło zostać, według słów poety: „arką przymierza między dawnemi a nowemi laty“, i spodziewam się, że na taki kierunek zgodzićby się mogli zachowawcy z p. Kasznicą, jak i postępowcy bez niego.

Słowo. R. 1882. № 53.