nalną powieść, malowaną przez patrony, ale rzecz bezpośredniego uczucia, bezpośredniej obserwacyi, oryginalnej myśli i jeśli rzec tak można, herbu swego własnego, to jest taką, na której dusza ludzka odcisnęła swe indywidualne piętno.
Ten subjektywny charakter dopełnia w niepospolity sposób objektywna strona utworu. Z rysów, rzucanych od niechcenia, z ową łatwością, która Bóg jeden wie, jak dla innych jest trudną, składa się całość uderzająca taką prawdą, iż odbijają się w niej twarze całych warstw społecznych. Oto mamy przed sobą powieść „Na tułactwie“. Rzecz dzieje się w r. 1865, gdy kraj nie był jeszcze zupełnie spokojny. Podstępny szwagier, pan Kosucki, wmawia w brata swej żony, Małdrzyka, że grozi mu niebezpieczeństwo, i usiłuje skłonić go, by opuścił kraj na czas nieograniczony.
Przed wyjazdem jednak Małdrzyk, by zapewnić los jedynaczki córki i uchronić majątek rodzinny, sprzedaje go symulacyjnie p. Kosuckiemu, sam zaś udaje się do Drezna. Czytelnik łatwo zgadnie, że Kosucki skorzysta z łatwowierności Małdrzyka i majątek sobie przywłaszczy, dawny zaś właściciel pozostanie bez środków do życia. Jakoż tak się stało.
Powieść opowiada właśnie o losach Małdrzyka w Dreznie, w Paryżu i w opłakanym
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 81.djvu/254
Ta strona została uwierzytelniona.
— 250 —