Ta strona została uwierzytelniona.
— 275 —
Miłość to wielki temat, ale potrzeba umieć uderzyć w nią z taką siłą, by aż ze wszystkich serc posypały się skry. Potrzeba także być niepospolitym artystą.
Autora niniejszej książki zbawia to, że jest szczery, że sam czuje, że jego sentymenta nie są farbowane. Wierzy on istotnie w nieszczęścia, które opisuje. Książka przytem pisana jest wykwintnie. Daje to opowiadaniu świeżość. Całość nie bez talentu. Naturalnie tej delikatnej tkaniny nie można młócić cepem krytycznym. Trzeba ją ostrożnie brać w rękę, by się nie podarła lub nie uleciała, jak pajęczyna, którą niesie najlżejszy wiatr, nawet westchnienie.
Wadą literacką jest, że autor gra ciągle na jednej strunie — na kwincie — i gra piano, pianissimo...
Słowo. R. 1882. № 155.