głoszących z zupełną dobrą wiarą, że ów kierunek ostatni jest zarazem i ostatecznym, i że literatura, a względnie sztuka, pójdą już raz na zawsze po nowo odkrytej drodze.
Wytwarzało się z tego wiele nietolerancyi, ale i wiele dobrego, bo powstawały dzieła szczere, zrodzone z zapału i głębokiego przekonania, więc mające w sobie i siłę i żywotność — naturalnie o tyle, o ile talent piszącego był mocen zadaniu sprostać.
Przychodziło następnie nowe życie, nowe umysłowe objawy, którym dany kierunek ńie mógł zadość uczynić i których nie mógł pomieścić; przychodzili niezdolni twórcy, przemycający swój lichy towar pod najpopularniejszą etykietą; poczynało się tworzenie konwencyonalne i panujący kierunek kostniał, i stawał się suchą formułą, estetycznym przepisem bez życia — więc przyrodzoną koleją, życie rozdzierało go na strzępy.
Kto się nad ową koleją rzeczy zastanowi, musi dojść do przekonania, że kierunki, zwroty, słowem wszystko, co w danym razie przedstawia się jako nowy krok naprzód, jest tylko odmiennym objawem twórczości, która szuka sobie odpowiednich dróg, względnie do warunków a potrzeb umysłowego i społecznego życia. Kierunków niema złych i dobrych, są tylko takie, jakie w danym razie być muszą, jakie wytwarza życie. Pogląd ten nie jest bynajmniej równoznaczny z nihilizmem literackim.
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 81.djvu/264
Ta strona została uwierzytelniona.
— 260 —