bałamuctwa mogli ludzie pisać aż do ery Gervinusa, Taine‘a i t. p. Obecnie ogrzewajmy niemi łaźnie, jak niegdyś ogrzewano je z rozkazu Omara w Egipcie biblioteką aleksandryjską.
Lecz zanim się w tych łazienkach woda na kąpiel dla krytyków zagrzeje, niechże miłośnicy literatury wybierają między takiemi dziełami, a taką krytyką!
Jest po prostu śmiesznem uroszczeniem żądać od samorodnej łąki, w którą nasiona rzuca wiatr boży, by takimi, a nie innymi kwiatami zarastała. W literaturze kierunków i rodzajów nie wprowadzali krytycy — jeno twórcy. „Jam jest pszczołą z Himetu — mówi starożytny poeta — unoszę się nad wonnymi cząbrami gór, siadam, na którym chcę, kwiecie — i zbieram miód mój, skąd chcę“.
Taką pszczołą jest twórczy duch ludzki! Nie da on sobie odjąć swej wolności, zamykać dróg, otoczyć zastrzeżeniami, wtłoczyć się w formułki i przepisy. Sam on sobie zawsze wybierał i drogi i ideały — i przy tych, które pokochał, będzie trwał zawsze.