został na niej, nakoniec zatrzymują się przed lożą królewską i ruchem pełnym gracyi odkrywają z uszanowaniem głowy.
Kto pierwszy raz jest w cyrku, tego napełnia podziwieniem ten uroczysty, niemal średniowieczny ceremoniał, te stroje i powaga jeźdźców. Wyglądają ci alguazillowie na dwóch szlachetnych heroldów, którzy przed rozpoczęciem turnieju składają cześć monarsze. Jakoż jest to prośba o pozwolenie rozpoczęcia widowiska, a zarazem o klucz do stajen, w których zamknięte są byki. Klucz spuszcza się po chwili z loży na złotym sznurku, alguazille kłaniają się raz jeszcze i odjeżdżają. Oczywiście, jest to tylko ceremonia, bo widowisko z góry zostało postanowione, a byki są zamknięte na proste żelazne zasuwy. Ale ceremonia jest piękna i nie zaniechają jej nigdy.
W kilka minut po zniknięciu alguazillów, otwiera się najszersza brama i wchodzi cała „corrida“. Na czele jadą ci sami dwaj alguazille, których już widzieliśmy przed lożą królewską; za nimi postępuje szereg „kapeadorów“, za kapeadorami ciągną „banderilleros“ — pochód zaś zamykają „pikadorowie“. Cały ten zastęp gra wszystkimi blaskami tęczy, lśni się od haftów, złota, srebra i różnobarwnych atłasów. Wychodzą z ciemnej niszy na słoneczną arenę, zanurzają się w jaskrawem świetle i rozkwitają, jak kwiaty. Oko nie może się nacieszyć
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 81.djvu/302
Ta strona została uwierzytelniona.
— 298 —