Strona:Pisma II (Aleksander Świętochowski).djvu/029

Ta strona została uwierzytelniona.

Na karcie 136 tego pamiętnika zapisany był następujący dyalog:
— Nigdy nie dali przyjść mi do słowa — przez całe życie!
— Może pani za dużo mówić chciała.
— I pan żartem zamykasz mi usta — to samo wszyscy robili.
— Bo nie mogę pojąć, jakiem dziwnem sprzysiężeniem odbierali królowej głos niewolnicy. Chyba pani nad nimi nie panowała...
— Owszem, najwszechwładniej. Wielbicieli miałam tylu, ilu znajomych, a niejeden z nich za jedną moją łaskę dałby kawał swego humoru, gdybym tego żądała. Panowałam tak despotycznie, jak tylko kobieta piękna panować może.
— Więc cóż pani przeszkadzało mówić?
— Moja uroda. Słyszałeś pan o niej, ale szukając dziś potwierdzenia cudzych sądów w siwych włosach, w przygasłem oku, w pomarszczonej skórze, nie więcej znajdujesz, niż gdybyś w zwęglonych szczątkach