Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/006

Ta strona została uwierzytelniona.

Emilia (spostrzegłszy stojącą za nimi Irenę). I owszem. Zostaniecie oboje: pan z Irenką. (śmiejąc się wybiega szybko do salonu).

SCENA II.
Ryszard i Irena.

Irena. Co to znaczy?
Ryszard (lekko zmieszany). To, że pani wchodzi właśnie w tej chwili, kiedy ośmieliłem się żałować, iż pani tu nie było.
Irena (z ironią). Pan ośmieliłeś się, ale nie na to.
Ryszard (grzecznie). Dla dogodzenia pani gotów jestem nawet tego się zaprzeć, chociaż tylko póty, póki pani Emilii nie będę mógł powołać na świadka. Ale czy bratowa pani jest szczera i domyślna?
Irena. O, tak domyślna, że jeśli nawet nie mówiłeś pan z nią o jakimś śmiałym zamiarze, aby go do czasu ukryć, to dla pańskiej pewności za mało.
Ryszard. Prawda. Piękna kobieta jest jasnowidzącą.
Irena. Chyba dlatego, że widzi jasność nawet tam, gdzie jej niema.
Ryszard. Nie: dlatego, że milczenie rozumie i odrazu wie, jakie uczucia budzi.
Irena. I jakież to mianowicie budzi w panu?
Ryszard. Trudniej dla mnie odpowiedzieć, niż dla pani zgadnąć, tem bardziej, że pewnie domyślność jest w rodzinie pani familijną.
Irena. Przypominam panu, że jestem siostrą nie