Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/075

Ta strona została uwierzytelniona.

z nich pragnie, ażeby jego żona, zasnąwszy po ślubie, budziła się przez całe życie tylko dla uciszania rozpłakanych dzieci.
Emilia. Powinnabym to mężowi powtórzyć.
Ryszard. Powinności tu nie widzę, jeśli tylko chęci niema.
Emilia (filuternie). Właśnie mam chęć.
Ryszard. W takim razie ja nie mam jeszcze prawa robienia pani wyznań bez wiedzy męża...
Emilia (j.w.) Pan tak dużo u mnie chcesz zyskać praw...
Ryszard. Pani zaś tak mało mi ich udziela...
Emilia. Ciekawam, wiele też panu do zupełnego zadowolenia potrzeba?
Ryszard (zniżając głos). Być tak szczęśliwym chociaż przez jedną godzinę, jak mąż pani od czasu swego małżeństwa jest ciągle.
Emilia (drgnąwszy). Za wiele.

SCENA III.
Ciż, Janusz i Zygmunt.

Janusz (który z daleka obserwował Emilię i Ryszarda, prowadząc ku nim pod rękę Zygmunta). Nie słyszałem...
Zygmunt. Tak jest. Zaduszoną żyrafę objada naprzód lew, po nim szakal, po nim lis, sęp, hyena, a w końcu robactwo. Uważasz pan, jak się nawet tu uwydatniają stopnie zwierzęcego dostojeństwa.