Sofokles. Kusy masz rozum, więc mu z płaskich konceptów ogony przyprawiasz, ażeby pozostały w ręku tych, którzy go łapią.
Protagoras. Jeśli będę potrzebował pisać ładne wiersze, przyjdę do ciebie, mistrzu, po talent z kadzią: ale gdy będę musiał filozofować, nie przyjdę o pożyczenie mi rozumu nawet z łupiną prosa.
Sofokles (który przez chwilę chodził zamyślony). I tacy mają bronić ojczyzny! (do Protagorasa). Iluż was sofistów jest już dziś w Atenach?
Protagoras. Ile dojrzałych oliwek w święconych gajach.
Sofokles. Tych przedwcześnie dojrzałych, które robactwo toczy. Spadniecie z drzewa Grecyi jak te zwyrodniałe owoce i jak one służyć będziecie dla warchlaków.
Starzec (prowadzony przez chłopca). Mówią, że w domu Peryklesa wiadomo, co się dzieje pod Tanagrą.
Protagoras. Dwu Spartan jedzie na każdym Ateńczyku i niedługo cała ta kawalerya do nas przybędzie.
Starzec (do chłopca). Wyprowadź mnie, tu słowa nieprzyjemną woń wydają. Dzięki ci, boże, żeś mnie oślepił, bo nie widzę szydercy (oddala się).
Protagoras. A jednak gdybym mu powiedział, że Ateńczycy jadą na Spartanach, niezawodnie by się ucieszył. Tak zawsze: gdy lis dusi kurę — to podły, ale gdy człowiek ją zjada — to głodny.
Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/118
Ta strona została uwierzytelniona.