wstydnik śmiał zapytać mnie tu przed progiem, czy ugotowaliśmy już dla Spartan polewkę. Utoczyłem mu z nosa na czarninę trochę zaprawy! Za chwilę Ateny wyroją się na szańce. Protagorasie, jesteś również powołany do pełnienia służby obywatelskiej.
Protagoras. Mus jest wszystkich nas panem — słucham go, nie ciebie.
Fidyasz. Język włóż do pochwy — miecz wyjmij.
Protagoras. Pod czyją mam być komendą?
Fidyasz. Pod moją.
Protagoras. Ho, ho, przed zasługą mam już zaszczyt, który mogę odstąpić każdemu za spróchniały wiór!
Fidyasz (surowo). Dłużej rozprawiać nie mamy obaj czasu. Idziemy! (wsuwa się zasłonięta kobieta).
Protagoras (zatrzymując się). O, jakaś dobroczynna niewiasta. Zgrabna nimfo, jeśli dziś przypada twój nocny dyżur, możesz odejść, gdyż Perykles jeszcze nie wrócił z wojny.
Fidyasz (usuwając Protagorasa). Czego życzysz sobie obywatelko?
Kobieta (wzruszona). Prawda to, że wojska ateńskie rozbite a Perykles — w niewoli?
Fidyasz. Nic o tem nie wiemy.