Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.
SCENA VII.
Ciż, Elpinika i jej orszak.

Głosy. Schował się, ale my znajdziemy i wykurzymy borsuka!
Elpinika. Śmiało!
Jeden z gromady. Zburzyć dom mordercy Aten!
Elpinika. Na tem miejscu usypiemy kopiec dla poległych, których on na rzeź poprowadził!
Drugi z gromady. Hej, przyjaciele wielkiego wodza, gdzie wasz pan!
Elpinika. Uciekł, gdy wszyscy padli, którzy mieli krótsze od niego nogi!
Głosy. Tanagra!
Trzeci z gromady. Wynoście się stąd, kto nie jest salamandrą, bo rozniecamy ogień!
Fidyasz. Zbóje jesteście, czy obywatele! Chcecie tu złożyć pijacki sąd na bohatera, który odparł wroga i któremu zawdzięczacie możność bezpiecznego przespania wczorajszej nocy w swoich barłogach!
Głosy. Co on mówi?
Elpinika. Ha, ha, ha — odparł wroga! Straszny to bohater! Gdy wyjdzie w pole, zające pierzchają a żaby skaczą do wód. Przed spartanami zemknął z odrazy, nie z obawy. Ha, ha, ha!
Fidyasz. Kto?!
Elpinika. Wielki mąż, który piękne kobiety w Atenach podbija a znakomitych obywateli wypędza.