Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/150

Ta strona została uwierzytelniona.

gałęzione stosunki i wpływy, załóżcie ze mną towarzystwo, któreby z drapieżnych rąk wykupywało maleńkie niewolnice, i przytułek, w którym by się wychowywały oswobodzone. Perykles szydzi z tego projektu — a wy?
Diotima. Czemuż nie wiedziałam wczoraj, byłabym już dziś od moich wielbicieli dostała cztery młode niewolnice i nie dała im darmo kotów. Ale znajdę dudków. Tymczasem licz na moją dobrą wolę i kasę. Świetny pomysł, dostarczy mi zajęcia i przyjemnych wzruszeń.
Filezya. Mamy pusty dom, wyborny na taki zakład, a brat mi nie odmówi.
Leja. Nieboszczyk mój mąż dbał o to, ażeby żadna przystojna niewolnica nie przekwitła u niego bez zrodzenia uszlachetnionych owoców. Trudy nad poprawą rasy skróciły nawet biedakowi życie. Zacne jego popioły uczczę chyba najwłaściwiej, pozbawiając innych tego, z czego on już korzystać nie może. Aspazyo, duch mojego męża błogosławi cię a mnie każe iść za tobą.
Teora. Najmniej z was posiadam środków, ale przy pomocy Fidyasza zrobię na front tego przytułku płaskorzeźbę: kobiety wydzierające satyrowi dziewczynkę, którą porwał niewolnicy.
Aspazya. Zbyt skromna jesteś, Teoro: posiadasz więcej środków, niż dłuto, bo miłość wszystkich artystów ateńskich. Pozostawmy mężczyznom złudzenie,