Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/152

Ta strona została uwierzytelniona.

Anaksagoraz. Stań ponad błotnistym spraw ludzkich biegiem, niech on ci zaledwie stopy opryskuje, moja przyjaciółko. (do innych kobiet). Nie powitałem was dotąd — a jednej nie znam jeszcze.
Diotima (kłaniając się). Diotima. Czy Kalias przemawiał?
Anaksagoras. Krzyczeli wszyscy, nawet zachrypnięci. (do Aspazyi). Pierwiastki dobroczynne i piękne, łącząc się, tworzą czasem związki szkodliwe i szpetne. Chmury, które nam łagodzą skwar słońca, spotkawszy się, wykrzesują z siebie piorun.
Diotima (cicho do Lei). Co on prawi?
Aspazya (tłumiąc wzruszenie). Więc Perykles upadł ze swym wnioskiem?
Anaksagoras (do przygnębionej Aspazyi). Dla jego przyjaciół byłoby to bolesnem, dla filozofów powinno być obojętnem. Istnieje tylko materya i jej własność — duch, który jej cząstki kojarzy w rozmaite stosunki. Te same są w Peryklesie, co w Kaliasie. te same w geniuszu, co w głupcu, te same w cnocie, co w występku — tylko rozmaicie ułożone. W przestrzeni pozostaje ciągle niezmienna ilość i jakość pierwiastków, nasion wszechrzeczy. Właściwie zatem, czy Perykles zwycięża, czy jest zwyciężony, materya się nie przekształca, tylko przyjmuje nową postać.
Diotima (cicho do Teory). Czy ty go rozumiesz?
Anaksagoras (do Diotimy). Zapewne pytasz o mnie, obywatelko. Przepraszam, zapomniałem ci się przed-