mując wysokie stanowisko rodowe i pieniężne, posiadając rozległe stosunki i możność wywarcia nacisku na wielu obywateli od niego zależnych — zaważyłby swym wpływem skutecznie. Tak sądzi i Tucydydes.
Elpinika. Co za fatalność! Kalias rano wyjechał na wieś — do fabryki.
Hermipos. Kiedy wróci?
Elpinika. Nie wiem. Robotnicy zbutowali się, jedni żądają usunięcia administratora a drudzy nadto podwyższenia zapłaty. Są zaś między nimi i ludzie wolni oraz wyzwoleni, z tymi trzeba się układać.
Hermipos. Szkoda.
Elpinika. Ha, zyskamy dwu nowych obywateli — bo zdaje się tylko dwu synów dała Peryklesowi ta rozpustnica.
Hermipos. Aspazya — tak.
Elpinika. Czy on obok niej ma jeszcze podobne żony?
Hermipos. Liczne, tylko na szczęście dla obywatelstwa ateńskiego bezpłodne. Naprzód tak zwane przyjaciółki Aspazyi, które schodzą się u niej pod pozorem rozpraw literackich i artystycznych, powtóre hoduje ona swemu kogutkowi młode kurki w przytułku dla młodych niewolnic.
Elpinika. Troskliwa żona.
Hermipos. On też odwzajemnia się jej nieograniczoną pobłażliwością. Anaksagoras, Sofokles, Fidyasz,
Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/179
Ta strona została uwierzytelniona.