Protagoras. Podwyższyć płacę robotnikom.
Kalias. Tę radę już oni mi dali — od ciebie spodziewam się innej, rozsądniejszej.
Protagoras. To jest takiej, któraby wskazała ci sposób odzyskania strat, zmuszenia robotników do pracy po dawnej cenie i nauczenia ich posłuszeństwa rozkazom administratora, uprowadzającego im żony i córki?
Kalias. Mniej więcej.
Protagoras. Oblicz hojnie wartość zniszczonych warsztatów i skradzionej broni, postaw świadków, którzy zeznają, że zbuntowani chcieli wymordować cały zarząd fabryki w celach rabunku, podaj skargę i przekup sędziów. Wtedy robotnicy zmiękną...
Kalias. Załatw mi to prędko i pomyślnie — dostaniesz dziesięć min.
Protagoras. Gdybyś mnie zapytał, jak człowieka zarżnąć, mógłbym ci powiedzieć, że trzeba wziąć ostry nóż, napaść w nocy, po zabójstwie umyć ręce i wyprać odzież, chociażbym sam tego nie uczynił. Podobnie i w tym wypadku, objaśnię cię tylko, jak zarżnąć biednych ludzi w sądzie, ale ja tego w twojem imieniu się nie podejmę. Na wszelkie paskudztwa prawne dam ci przepisy, ale ich nie wykonam. I ty przecie umiałbyś wędzić niemowlęta, a wcale tem się nie trudnisz.
Kalias. Ho, ho, zmieniłeś się, braciszku, jak młody jelonek — masz piękne, rozłożyste rogi.
Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/198
Ta strona została uwierzytelniona.